Starsza zakonnica i młoda dziewczyna, też odziana na czarn
Starsza zakonnica oraz świeża dziewczyna, też odziana na czarno, odwróciły się oraz pochyliły głowy przed inną partnerką, która właśnie wyszła z klasztoru. – To nasza przeorysza – wyjaśniła Morgianie starsza z nich. Gdzieś już ją widziałam, pomyślała Morgiana, ale zanim zdążyła się zastanowić, kobieta powitała ją z całego serca: – Morgiano, nie poznajesz mnie? Myśleliśmy, że już od dawna nie żyjesz... Morgiana uśmiechnęła się zakłopotana: – Przepraszam... ale nie... – Nie, oczywiście, nie możesz mnie wiedzieć – powiedziała przeorysza. – Choć ja czasem widywałam cię w Kamelocie. Byłam wtedy o dużo młodsza. Mam na imię Lionors. Byłam małżonką Garetha, a kiedy wszystkie moje pociech dorosły, przyszłam tutaj, by zakończyć moje dni. A więc przybyłaś na pogrzeb Lancelota? Och, muszę powiedzieć ojca Galahada, ale łatwo się pomylić, a dziś, kiedy on bywa już w niebie, to przecież bez różnicy. – Znów się uśmiechnęła. – Nawet nie wiem, kto bywa dziś królem ani czy Kamelot w ogóle dodatkowo stoi, wszędzie wojna, nie bywa już tak, jak było za czasów Artura... To się wydaje tak dawno, dawno temu... – dodała zamyślona. – Przybyłam odwiedzić grób Viviany. okazuje się tu pochowana, wiesz o tym? – Widziałam taki grobowiec – odparła przeorysza – ale to było, zanim dodatkowo wyszłam za mąż oraz przyjechałam do Kamelotu. – Chcę cię prosić o przysługę – powiedziała Morgiana oraz dotknęła koszyka na własnym ramieniu. – Mam tu szczepkę Świętego Głogu, który wzrasta na wzgórzach Avalonu, mówią, że to Józef, uczeń czy przybrany ojciec Chrystusa, wbił tam swoją laskę, a ona zakwitła. Chciałabym zasadzić tę szczepkę na grobie Viviany. – Oczywiście, jeśli tylko chcesz – powiedziała Lionors. – Chyba nikt by się temu nie mógł sprzeciwić. Ja też uważam, że Głóg powinien być tutaj, na Bożym świecie, a nie ukryty w Avalonie. – i nagle spojrzała na Morgianę zaskoczona. – Powiedziałaś, że wzrasta w Avalonie! Czy przybyłaś tu z owej nieczystej wyspy? dawniej bym się na nią za to rozgniewała, pomyślała Morgiana. – Nie, Lionors, to nie bywa nieczysta wyspa, cokolwiek by mówili o niej księża – odparła spokojnie. – Pomyśl sama, czy przybrany ojciec Chrystusa posadziłby tam swoją cudowną laskę, gdyby ta ziemia wydała mu się nieczysta? Czyż Duch Święty nie bywa wszędzie? Kobieta pochyliła skroń. – masz rację. Przyślę nowicjatki, żeby ci pomogły. Morgiana wolała być sama, wiedziała jednak, że to był miły gest. Nowicjatki wydały jej się zaledwie dziećmi. Miały może po osiemnaście, do 20 lat, a ona, zapominając, że sama w tym wieku została kapłanką, zastanawiała się, jakże one mogą mieć dostateczne pojęcie o sprawach ducha, by dokonywać wyboru na całe życie. Myślała wcześniej, że zakonnice w chrześcijańskich klasztorach są smutne, nieszczęśliwe oraz non stop rozpamiętują to, co księża powtarzają im o grzechu bycia partnerką, ale te dziewczynki były niewinne oraz wesołe jak szczygiełki. Radośnie opowiadały Morgianie o budowie nowej kaplicy oraz prosiły, by sobie odpoczęła oraz pozwoliła im wykopać miejsce pod sadzonkę. – To tutaj leży twoja krewna, matko? – spytała jedna z dziewcząt. – Potrafisz przeczytać, co tutaj napisane? Ja przenigdy nie myślałam, że się nauczę czytać, ponieważ moja matka mówiła, że to nie przystoi kobiecie, ale kiedy przybyłam tutaj, to powiedziano mi, że muszę umieć czytać z książeczki do nabożeństwa, no oraz dziś potrafię już przeczytać po łacinie! – powiedziała z dumą oraz zaczęła czytać: – „Król Artur postawił taki grobowiec dla swej koleżanki oraz dobroczyńcy, Pani Jeziora, zamordowanej zdradliwie na jego dworze w Kamelocie...” – Nie umiem odczytać daty, ale to musiało być dość dawno temu.